Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi katane z miasteczka Piekary Śląskie. Mam przejechane 22336.48 kilometrów w tym 4861.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy katane.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

z Anet

Dystans całkowity:1427.90 km (w terenie 463.50 km; 32.46%)
Czas w ruchu:73:34
Średnia prędkość:19.41 km/h
Maksymalna prędkość:34.90 km/h
Liczba aktywności:39
Średnio na aktywność:36.61 km i 1h 53m
Więcej statystyk
  • DST 41.20km
  • Teren 28.00km
  • Czas 02:03
  • VAVG 20.10km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Facet z łopatą? a co my z mafii?

Czwartek, 24 kwietnia 2008 · dodano: 24.04.2008 | Komentarze 17

Dziś było pięknie. Razem z Anetą objechałyśmy wszystkie nasze pobliskie lasy :D Pierwszy był las od strony Rogola na Wymysłów :) jest najbardziej zabłocony i dziki, bo praktycznie wcale nie ma w nim ludzi (dlatego jeszcze nigdy nie jechałam nim sama). Jadąc przez w/w las postanowiłyśmy wjechać na małą górko-łąkę

gdzie po paru minutach okazuje się, że ...
ktoś skrada się krzaczorami w naszym kierunku i to jeszcze tak, żeby nie było go widać. Myślę sobie “przecież nie będziemy uciekać, pewnie idzie gdzieś w las, tylko po co mu łopata?”
hmm... okazuje się, że idzie prosto do nas ...
“fajnie”
przed nami pojawił się dziwny z 'kurwikami w oczach', obgryzioną wargą, potarganymi gaciami i łopatą w ręku – facet @ i pyta “kto Was tu przysłał?”. Po chwili rozmowy koleś zaczyna wierzyć, że my jednak nie jesteśmy z mafii, ani też żadne z nas chuligany, więc opuszcza łopatę i nawet 'kurwiki w oczach' znikają. Okazuje się, że 'chodzi' o jakieś spory, a dokładnie o kawałek ziemi na którym się znajdowałyśmy (he he my to jednak wiemy, gdzie się wybrać). Muszę przyznać, że ciężko go było przekonać “że my tylko na rowerach po lasach lubimy jeździć”. Raczej nie chciałabym go więcej spotkać. Na koniec zapytał, czy nie boimy się tak same po lasach jeździć. No chyba NIE skoro jeździmy! Swoją drogą ciekawe, gdzie by nas zakopał.
Potem pojechałyśmy dalej wałem wzdłuż zbiornika Diablina, by jechać następnym lasem na Chechło

W drodze powrotnej wracałyśmy jeszcze “moim ulubionym laskiem” prosto z Świerkola na Piekary, gdzie czułyśmy głód na maxa a ponieważ dziś cały czas miałyśmy smaka na knyszę, to wystarczył szybki telefon do barmanki z Chameleona, żeby powoli nam przygotowała posiłek ;)
Cham- tak nazywamy miejsce, gdzie prawie w każdy piątek i sobotę spotykamy się z całą paczką oraz miejsce, gdzie imprezy karaoke (śpiewu-śpiewu) przemieniają się w tańcu-tańcu a ostatnio, to i nawet w męski striptiz.




  • DST 30.10km
  • Teren 10.00km
  • Czas 01:24
  • VAVG 21.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

:) goniąc za cieniem... bikerki z klatki obok :)

Czwartek, 17 kwietnia 2008 · dodano: 17.04.2008 | Komentarze 11

Jak czwartek to z ....
Anet :)
dziś krótko, miałyśmy jechać na Chechło ale po drodze nam się odwidziało i wylądowałyśmy w parku na Świekrolu.
Trochę zimno i wietrznie ale 'co nas nie zabije, to nas wzmocni' ;)
na koniec fota przy miejscu odpoczynku - Świerkol park i mała Niagara ;)


nagle, łoo! ktoś chciał być na zdjęciu


więc jest :)





  • DST 71.50km
  • Teren 27.00km
  • Czas 03:27
  • VAVG 20.72km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po babsku ;) z przeczuciem

Niedziela, 13 kwietnia 2008 · dodano: 13.04.2008 | Komentarze 15

Niedziela więc wypadałoby skoczyć na bika i trochę pośmigać ale od początku. Najpierw (z rana) do klatki obok, czyli do Anet wymienić nieszczęsną dętkę. Właściwie przyszedł też Jarko więc tylko my się przyglądały - dobry kolega! Niestety Jarko ma chorą nogę (po ostatnim to już kuleje) :/ i nie może – bynajmniej w najbliższym czasie- z nami jeździć :(
Za to dziś pojechała z nami studentka 5 roku AWFu -> Asia i jej Meridka :)


Jak sportsmenka, to przecież nie będziemy jej oszczędzać :) miało być krótko, to było ;)
Nawet nie wiedziałam, że potrafię zapamiętać trasę w lesie, którą jechałam tylko raz i to rok temu :)
udało się dotrzeć do Zielonej bez błądzenia po lesie :)
Po drodze zaczynało mżyć i chmury deszczowe się zbierały ale Anet załatwiła sprawy z 'Szefem' i nie było tak źle, nawet wyszło słońce.
Jadąc przez las chyba nr 4 (czyli ten, który zaczyna się w Bibieli)


Asia prawiła nam wykład na temat “spalania tłuszczu” (to się dowiedziałyśmy razem z Anetą, że nigdy nie schudniemy jak tak będziemy jeździć – a trudno! Tak jakbyśmy się w ogóle odchudzały :D) po czym pada 34 km a ona złapała ...
lacia !
Osz xyz!!!!!
tutaj Asia -> “powiem wam dziewczyny, że jesteście wulgarne, wy przeklinacie” :/
(chyba się -jednak- czasami nie słyszymy, dopóki ktoś nam tego nie powie @ potem okazało się, że i ona wcale nie jest lepsza :P)
Myślę sobie: 'i co teraz jak omen, który może mi pomóc w sytuacjach awaryjnych jest dziś na górze św. Anny (i pewnie rozkleja plakaty)' ;P
Najlepsze jest to, że miałam dętkę ale co z tego jak jej Meridka ma koła 28 :/ poza tym tak naprawdę nigdy nie złapałam przysłowiowego lacia, więc też nie mam doświadczenia w wymianie dętki a tu jeszcze tylne koło. Dopompowałyśmy :) i szybko na Zieloną (powietrze znowu zeszło) znajdujemy dziurę. Na całe szczęście dziś miałam dziwne PRZECZUCIE i wolałam zabrać jeszcze łatki , ufff!
(magiczne pudełeczko)


Asia postanowiła nam zaufać (chyba nie miała wyboru) i zabrałyśmy się do roboty! Dzisiejsza poranna lekcja Jarka plus (kiedyś) lekcja brata (wiem czasami męczę lecz nie na daremno – dzięki!), dały pozytywny rezultat i udało się załatać dętkę i dobrze założyć koło :D mimo, że były to sceny warte śmiechu i rozpaczy ;) , ludzie którzy tamtędy przechodzili mieli ubaw na maxa – zresztą my też :)
(chyba dobrze załatane)


No to możemy podziwiać Zieloną



Powrót już szosą od strony Kalet


Na 45 kilometrze nasza towarzyszka zaczyna robić się blada (głód też daje nam w kość), więc zjeżdżamy do 'Zajazdu u Moniki'


Asia wcina żurek a my ciepłe ciacho ;)


Posilone możemy jechać dalej. Okazuje się, że sportsmenka jest pasjonatką bunkrów, więc postanawia nam jeden pokazać i to w “moim ulubionym lasku”. Reszta bunkrów innym razem. Było jeszcze wiele innych przygód i śmiechu ale nie chce mi się pisać. Powiem tylko “Asica jesteś Wielka i dałaś radę!” oraz “MERIDA, MERIDA” ! He he ;) a najważniejsze, że dziewczyna złapała rowerowego bakcyla :)
Dziś było -tutaj zapożyczenie- ZAJEDWABIŚCIE :)))))
Trasa:
Piekary Śląskie @ Świerklaniec @ Brynica @ Miasteczko Śląskie @ Bibiela i lasem na @ ZIELONĄ @ Kalety @ Miasteczko Śląskie (Żyglinek, Żyglin) @ Świerklaniec @ Piekary Śląskie




  • DST 28.70km
  • Teren 1.00km
  • Czas 01:23
  • VAVG 20.75km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Późnym popołudniem - rower i spacer ;)

Czwartek, 10 kwietnia 2008 · dodano: 11.04.2008 | Komentarze 10

Po 17 razem z Anet wybrałyśmy się na przejażdżkę. Trasa : Manh... @ Wojkowice @ Dobieszowice i pod górkę na @ Wymysłów @ następnie przez Kozłową Górę na Kopiec Wyzwolenia (dziś postanowiłam wjechać na sam szczyt ;) i udało mi się :D, tylko trochę za dużo szkła na ścieżce :/ co utrudniało jazdę)

kopiec

widok na Piekary


z Kopca fajny zjazd :) potem przez Fińskie i centrum Piekar ;) na Manh...
po czym stwierdzamy, “że jeszcze jasno, więc pojedziemy okrężną przez Dąbrówkę i wrócimy wałem :) “
W 'kapustowie' (Dąbrówka) Anet złapała lacia i takim oto sposobem wybrałyśmy jeszcze inną trasę -przez pola- do domu (bo najbliżej) ;)

Na zdjęciu droga z kapustowa na manhattan (jakoś udało się nam odnaleźć tą ścieżkę)
tutaj pada hasło “że dawno my tędy nie jechały” na co Anet “bo lubimy tędy chodzić” ;)


idziemy, idziemy (trochę na moim biku jedziemy – tzn. na zmianę, żeby nie było nudno)


aż naszym oczom ukazuje się Manhattan - już prawie w domu :)

ciemno ;) ale było super -zresztą jak zawsze- i z przygodami :)

Dane wycieczki ze spacerkiem (4 km dreptania) 32,9km / t=2h / Vśr=17km/h




  • DST 50.70km
  • Teren 3.00km
  • Czas 02:31
  • VAVG 20.15km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jak ujarzmić księcia ;)

Niedziela, 6 kwietnia 2008 · dodano: 06.04.2008 | Komentarze 14

Dziś postanowiłam jechać spokojną trasą z dala od aut, czyli po wioskach a ponieważ Anet jeszcze tam nie jechała na rowerze, to pojechałyśmy razem :) gdzie?
-na Przeczyce :)

Trasa:
Manh...
Rogoźnik
Góra Siewierska
Gołąsza Dolna
Toporowice
Przeczyce
i powrót

Jak już jedziemy razem, to nie może być znowu tak spokojnie (tzn. bez przygód). Dziś pszczoła wpadła za kołnierz mojej kurtki i ukąsiła mnie w szyję :/ (to franca!). Aneta w miarę szybko usunęła żądło, więc mogłyśmy jechać dalej.

Po drodze spotkałyśmy klekotki :) (niby na szczęście, powodzenie i ....)



Już w Przeczycach



a jednak boćki przyniosły szczęście, bo spotkałam księcia ;)


nie gryzie


więc mój

chyba nie przypadłam mu do gustu, więc go puściłam płazem.

W drodze powrotnej (bardzo męczącej bo pod wiatr i prawie cały czas pod górkę) podjechałyśmy jeszcze na sam szczyt Góry Siewierskiej gdzie inni sobie latali






i to by było na tyle, dzięki Anet za towarzystwo :)




  • DST 43.40km
  • Teren 4.00km
  • Czas 02:17
  • VAVG 19.01km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Wycieczkowo na Tarnowskie Góry a wyszło szlakiem zabytków poprzemysłowych

Czwartek, 3 kwietnia 2008 · dodano: 03.04.2008 | Komentarze 13

Dziś razem z Anet.
Najpierw, żeby nie było tak łatwo obwodnicą w kierunku Orzecha, już na 8 km żałowałyśmy, że tamtędy jedziemy, silny wiatr, 'ocierające się' tiry (z jednego chyba sypały się trociny – ała, moje oczy) i do samego kopca pod górkę :/ Następnie na rynek do Tarnowskich Gór.

Rynek w Tarnowskich Górach


Niektórzy pewnie poznają to miejsce ;)


Miałyśmy wracać przez Chechło ale pomyliły nam się uliczki i wyszło inaczej.
Jadąc w kierunku 'niby' Chechła zobaczyłyśmy znak prowadzący do Kopalni Zabytkowej Srebra no to jedziemy :)


potem przez Dolomity i Sportową Dolinę



tor narciarski w Sportowej Dolinie


a stamtąd to już blisko do domku, czyli przez Radzionków na Piekary :) i znowu znak – Muzeum Chleba (pewien pan nas przegonił i ani buły my nie dostały ;) ! )


takim oto sposobem wyszło – szlakiem (śladami) djk71 ;)

Trasa:
Piekary Śląskie – Orzech – Świerklaniec – Nakło Śląskie – Tarnowskie Góry – Bytom (DSD) – Radzionków – Piekary Śląskie




  • DST 41.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 01:58
  • VAVG 20.85km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nareszcie :)

Czwartek, 27 marca 2008 · dodano: 27.03.2008 | Komentarze 13

Cuda się zdarzają przyjaciele sami mnie na bika wyciągają :D
8.16 pierwszy es od Anetki (już wiem, że dziś pojeździmy :D) potem robiąc obiadek 2gi es WOW komar (tzn. Jarek) nareszcie raczył ruszyć tyłek po całym zimowym okresie nic niejeżdżonka :) i pyta czy ja???? ja? Mam ochotę na wycieczkę rowerową ???? heh , więc teraz mój es “yes”
Dziś w ekipie : katane, anet (znowu na 'Stasinym rowerze'), komar

Pozostałości śniegu przed klatką


Jarek (zeszłoroczny towarzysz większości wycieczek, mam nadzieję, że w tym roku też tak będzie, bo w końcu muszę za kimś gonić z wywieszonym jęzorem :P)


Początek trasy Jarko wygzuł jakby był I raz w tym roku na biku ;) jakieś 30 metrów przed nami (jak ja lubię to tempo :D) po czasie, każdy już się jakoś dostosował :)
wjeżdżamy w ('ulubiony' :D przez komara) las od strony Os. Wieczorka i słyszę te słowa -Jarko rzuca- “jak ja nie lubię tej ścieżki”
na to ja - “ja lubię”(okazuje się, że chyba do dnia dzisiejszego :/) i jadę sobie pierwsza, aż tu nagle zakręt a przed nim big błotnista kałuża (dziś nie chciało mi się taplać), więc na całe szczęście zjeżdżam lekko w prawo i przed moimi oczami ukazują się dwa - z ledwością zatrzymujące się - olbrzymy (zdążyłam tylko usłyszeć jakieś głosy mówiące “uważaj rowerzysta”) i wylądowałam w krzakach (wcześniej niż kosma100 z Młynarzem). Krzyknęłam jeszcze (ze strachu) coś w stylu “AAAaaaa!” i dałam susła z bika. Konie zareagowały jeszcze gorzej i wyrwały się w galop a ich kopyta prawie otarły się o kopytka mojego 'byczka-krossika' ufffff (szczęście w nieszczęściu ale ważne, że żyję a mój rowerek również cały i zdrowy). Dochodząc do przytomności poczekałam chwilkę na komara i anet, i dalej w drogę.....
w końcu “Świadomość śmierci pobudza do życia”
na Świerkolu mała wymiana zdań na temat dalszej trasy, bo się ściemnia, bo zimno ....
jednak wracamy tylko, że okrężną przez Miasteczko Śląskie, Ożarowice i takie tam inne okolice

Na zakończenie remiza w Ożarowicach (czyli coś na piątkowy wieczór dla Młynarczyka ;D)


Trasa:
Manhattan- Szalej- Świerklaniec- Miasteczko Śląskie- Ożarowice- Sączów- Rogoźnik- Wojkowice- Kamyce- Manhattan




  • DST 24.00km
  • Czas 01:15
  • VAVG 19.20km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z obiadkiem do pana Stasia :) a potem na Bytom

Niedziela, 23 marca 2008 · dodano: 24.03.2008 | Komentarze 36

Ponieważ są święta, więc wypadałoby odwiedzić rodzinkę dlatego dziś krótko a właściwie razem z Anetą zawieźć obiadek dla jej ojca. Najpierw na Orzeł z obiadkiem a potem na BYTOM odwiedzić stare miejsca. Tak się złożyło, że nawet do tego samego ogólniaka chodziłyśmy ale inne roczniki i klasy. W sumie wtedy jeszcze się tak nie kumplowałyśmy. Dobrze, że los czasami płata nam pozytywne figle i spotykamy ludzi o podobnych pasjach. Dopiero po liceum każda z nas jeździła na studia z przesiadką przez ... Bytom (Anet do Zabrza, ja do Gliwic) i tak się zaczęło, bo w końcu znałyśmy się tylko z podwórka.

Najpierw pod szkołę czyli II LO w Bytomiu im. Stefana Żeromskiego


później na rynek


tą papierową rzeźbę widziałyśmy dziś pierwszy raz – tak papierową bo w środku jest wypchana gazetami (widać, że dawno nas tu nie było)


następnie przez Dworcową


do parku w Bytomiu


Trasa: Os. Powstańców Śl. - Brzeziny – Bytom i powrót.

Dziś anet jechała na na szosie swojego taty (bo co tu dużo mówić - nie warto trzymać swojego bika w “blokowej rowerowni” – zawsze znajdzie się ktoś kto spuści powietrze lub przebije oponę) i było dużo śmiechu podczas jazdy a zarazem ja musiałam się trochę nakręcić przy tych big kołach i gładkich oponkach :P




  • DST 57.80km
  • Teren 2.00km
  • Czas 03:01
  • VAVG 19.16km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Pogoria III i IV w towarzystwie

Niedziela, 9 marca 2008 · dodano: 09.03.2008 | Komentarze 6

Późna pobudka czyli gdzieś ok.13 (bo od 7.30 odsypiałam nocny maraton filmowy) a o 14 już wyjazd na trasę. Dziś w towarzystwie i można nawet powiedzieć, że nastąpiło małe zrzeszenie bikestatsowiczów :), no i nareszcie w męskim gronie mogłyśmy pojeździć razem z Anetą.
Uczestnicy dzisiejszej wyprawy:
katane, anet, gak_bike i nasz kolega Marek (1 raz na biku w tym roku).
Trasa:
Piekary Śl. /manhattan/ -->Wojkowice -->Będzin (tutaj czeka na nas gak_bike)-->Łagisza -->Park Zielona --> Pogoria III --> Antoniów --> Ujejsce - ->Wojkowice Kościelne-->Pogoria IV --> Preczów --> Sarnów --> Psary - ->Wojkowice -->Piekary Śl. /dom/ :)
Było parę górek (jak na gaka przystało) :) zresztą sam dojazd do Będzina jest już męczący.
Dziękuję za miłą wycieczkę moim dzisiejszym towarzyszom :) i gakowi za rowerowe oprowadzenie po 'pogoriowej' części Dąbrowy Górniczej.
Ps. Dziś byłam w swoim żywiole :D

Pogoria III

Pogoria IV

Marek i Grześ(gak_bike)

Już prawie koniec :) ... dnia




  • DST 50.00km
  • Teren 9.00km
  • Czas 02:40
  • VAVG 18.75km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nuta przewodnia: Galop.... i ja i ja i jeeeeeee....

Niedziela, 24 lutego 2008 · dodano: 24.02.2008 | Komentarze 24

Niedzielnie cz.II, słońce, niezrażający "wiaterek", prawie pół godziny czekania na Anetę (tośmy się zgadały) ale jednak się udało :) zwłaszcza, że ostatnio na biku byłam 2 tygodnie temu.
Cel: Pyrzowice lotnisko

Trasa:
Manhattan – Rogoźnik – Sączów -Ożarowice – Pyrzowice /lotnisko/ - Ożarowice -Miasteczko Śląskie – Świerklaniec – Piekary Śląskie /Manhattan 2kółka, żeby dokręcić do 50/

Góreczka w Sączowie i cień anet (Vmax=54,5 więc nie obyło się bez łez)


W tym miejscu jest rezerwat łabędzi i kaczek, po których ani widu, ani słychu.


Jak na "błotnoleśne potworzyce" przystało, to w teren i las się wjechać dziś też musiało ;)