Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi katane z miasteczka Piekary Śląskie. Mam przejechane 22336.48 kilometrów w tym 4861.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy katane.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Czerwiec, 2008

Dystans całkowity:816.20 km (w terenie 177.50 km; 21.75%)
Czas w ruchu:36:30
Średnia prędkość:22.36 km/h
Liczba aktywności:17
Średnio na aktywność:48.01 km i 2h 08m
Więcej statystyk
  • DST 32.40km
  • Czas 01:15
  • VAVG 25.92km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ostatnia czerwcowa – tygodniowa rundka 6

Poniedziałek, 30 czerwca 2008 · dodano: 30.06.2008 | Komentarze 3

Fajnie słonecznie było :D
Brzeziny ~ Dąbrówka ~ Żychcice ~ Rogoźnik ~ Siemonia ~ Dobieszowice ~ Bobrowniki ~ Kamyce ~ Brzozowice ~ Manhattan


Kategoria samotnie, tylko szosa


  • DST 57.60km
  • Teren 27.00km
  • Czas 02:43
  • VAVG 21.20km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Coś z rowerowego dnia

Sobota, 28 czerwca 2008 · dodano: 29.06.2008 | Komentarze 12

Najpierw na
Masę krytyczną w Piekarach Śląskich
Ponoć już organizowana III raz a ja dopiero się teraz pojawiłam, no nic lepiej późno niż wcale.
Na miejscu trochę 'poklachałam' z dziennikarką gazety piekarskiej, zresztą znam dziewczynę bo też mieszka w moim bloku (nie mylić z anet) a potem z omenem. Ogólnie bardzo mało ludzi było w porównaniu ze wcześniejszymi masami (w sumie wakacje to i pewnie dużo ludzi gdzieś powyjeżdżało).
Trasa krótka, ulicami i chodnikami Piekar (po niektórych osiedlach jechałam pierwszy raz, więc 'obleci').




Potem pojechałam do domu zawieźć zakupy zrobione 'po drodze' i z powrotem na Szarlej po minia, czyli rowerowa część II dzisiejszego dnia
Niczym zdechłe sumy... z wyplutą gumą ;)
Głównie trasa do... /z.... / i dookoła... -> Chechła w towarzystwie Mariusza.
Słońce, sumy, chmury, wędki, pająki i chwilowe monsuny, wodne patrole a na brzegu '2 małe trole' ;)

1w)17km 57min
2w)40.6km 1,46h




  • DST 45.40km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:23
  • VAVG 19.05km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowy rower ;>

Czwartek, 26 czerwca 2008 · dodano: 26.06.2008 | Komentarze 5

Dziś moja siostra poinformowała mnie, że dostała rower w prezencie i żebym pomogła jej go wnieść jak wróci, bo na pewno -zanim dojedzie do domu z pracy- będzie padnięta.
(Hmmm... ona i rower w prezencie? Na dodatek pojedzie na nim z Katowic? Czułam 'świński' podstęp ale jak tu siostrze nie wierzyć, to komu?)

Jej nowy rower :D


“A TO ŚWINIA!”


Wracając do wycieczki to najpierw przejechałam się sama ok15 km a potem dołączyła do mnie moja w/w siostra Sylwia i wybrałyśmy się do parku na Świerklaniec.





Jadąc po drodze mówię
-'to jak siostra gonimy tą babcię przed nami?'
-'gdzie... ona za szybko jedzie'
-'e tam kręć!'
Mijam babcię, wcale nie taka zaś babcia ;)
odwracam się a sister też mija
potem znowu jedziemy light aż tu nagle w lasku Sylwia rzuca hasłem
-'Kasia szybciej!'
(myślę o co kaman? Ona mi każde jechać szybciej :D)
Patrzę siorka depła na pedały, odwracam się a tam 'babcia' już prawie za nami
-hehe ;)




  • DST 21.70km
  • Teren 7.00km
  • Czas 00:55
  • VAVG 23.67km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po leśnej ścieżynie - tygodniowa rundka 5

Wtorek, 24 czerwca 2008 · dodano: 25.06.2008 | Komentarze 0

Tak tylko by przejechać się laskiem na tamę i z powrotem, ogólnie wypad na krótko, bo siostra zaprosiła na wieczorną 'bibę' w “imperatorze” (kolejne oblewanko obronionej naukowo bojowniczki :D - gratki).


Kategoria samotnie, szosoteren


  • DST 86.90km
  • Teren 5.00km
  • Czas 03:58
  • VAVG 21.91km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Co za radość!

Niedziela, 22 czerwca 2008 · dodano: 23.06.2008 | Komentarze 8

Zacznę od pierwszej wycieczki, bo dziś miałam właściwie w
'jednej ciągłości czasowej' II wycieczki.
Najpierw wycieczka z siostrą :D
Odkurzony planet ;) wyszedł z piwnicznych ciemności na skwarne słoneczności...
z siorką ;)

Wcale a wcale nie namawiałam siostry na rower, sama przyszła i oznajmiła, że musimy gdzieś 'skoczyć' ;) Ponieważ dziś niedziela to postanowiłam pokazać parę kościołów po drodze z naszej trasy. Ważne, że pewien cel w tym był i został zrealizowany (my wiemy o co chodziło).
Trasa krótka i w słoneczku:
Manh...(wał)-Żychcice-Wojkowice-potem Dołki i powrót przez pola na Manh...

Kolejno:
kościół w Żychcicach

dzwony


kościół w Wojkowicach


moje motto
“wyjedź na bike'u w dobrym humorze a przyjedź w jeszcze lepszym” ;D


kościółek na Dołkach (a właściwie kaplica św. Antoniego)

i ołtarzyk


na zakończenie rowery
heh z Planetem dużo ciekawych historii się wiąże, najlepsze że dziś przejechałam się trochę na nim pod blokiem i kompletnie nie umiałam jechać a kiedyś to się jeździło... ;)

:D


13,7km t=50min

Wycieczka druga
Siewierz zamek, katane jako druga w męskiej ekipie, czyli z MJM ;)
Zaraz jak przyjechałam z siostrzyczką do domu uzupełniłam bidon i pomknęłam do 'chopców' bo już wcześniej zgadaliśmy się na trasę zaplanowaną przez Jarka.
Uczestnicy: Marek, Jarek i Marcin. Dołączyłam do nich na manhattańskim wale i potem już 'szło' bardzo fajnie, bo trasa jak dla mnie 'obcykana' - najpierw w kierunku Przeczyc, gdzie byłam parę razy, dalej według 'przewodnika' prosto na Siewierz (gdzie jeszcze nie byłam).
Po drodze parę fajnych, małych podjazdów ;) na których 'chopcy MM' się trochę zmęczyli :D
Mimo, że wcześniej 'każdy jechał tak jak chciał' i były małe 'luki' między nami, to już w drodze powrotnej przed Siewierską były takie 'luki', że momentami nie widziałam ani Jarka jadącego przede mną ani Marcina i Marka jadącego za mną :D
Wycieczka była superandzka :) mimo, że “klara” grzała na maxa (35stopni) i niektórym 'odparzyły się pisanki' ;)

kościół w Siewierzu


zamek




moi towarzysze Marcin, Marek, Jarek i 'piknik' na trawce ;)


razem z Markiem poszłam zwiedzać zamek od środka




i jeszcze weszliśmy na wieżę


widok z wieży


ogólnie było dużo “śmiechów i chichów” ale ...
podsumowując cały dzionek


73,2km t=3,08h




  • DST 25.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 24.59km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

'ChcącNIEchcąc' – tygodniowa rundka 4

Piątek, 20 czerwca 2008 · dodano: 20.06.2008 | Komentarze 6

Już miałam odkurzać Planeta dla mojej siostry, byśmy mogły razem pojeździć, bo wczoraj jeszcze mówiła, że pójdzie dziś ze mną 'na koło' ;)
Niestety dziś... już jej się odwidziało, więc nie będę jej zmuszać... pojechałam sama i tym oto sposobem wyszła mała rundka przez kapustowo, dobiechy, rogol II i kamyce(kł,M).


Kategoria tylko szosa, samotnie


  • DST 18.00km
  • Czas 00:42
  • VAVG 25.71km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

'Na przebudzenie' – tygodniowa rundka 3

Czwartek, 19 czerwca 2008 · dodano: 19.06.2008 | Komentarze 6

Ponieważ dziś 'uciełam' sobie popołudniową drzemkę, to potem pojechałam się przebudzić ;)
na 'MT'


Kategoria samotnie, tylko szosa


  • DST 22.70km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:09
  • VAVG 19.74km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Razem z zachodzącym słońcem

Środa, 18 czerwca 2008 · dodano: 18.06.2008 | Komentarze 2

Dziś zaczekałam na bikerkę, aż wróci z pracki i razem pojechałyśmy patrolować Piekary i północno-wschodnie ich granice ;)
Ogólnie zrobiłyśmy sobie superowy 'luzbluz', dodając do tego wieczorne rześkie powietrze (jak już zaszło słońce) = zrelaksowane i zadowolone sąsiadki :D




  • DST 29.70km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 20.96km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

'Czasami ktoś zburzyć chce spokój wokół mnie'

Wtorek, 17 czerwca 2008 · dodano: 18.06.2008 | Komentarze 8

Jak nie podoba mi się jakaś książka, to po prostu jej nie czytam. Jak nie podoba mi się film, to go nie oglądam. Jak nie lubię jeść 'flaków', to ich nie jem. Ogólnie zasada jest jedna, ta sama i prosta, więc jak komuś nie podoba się mój bikeblog to niech go nie czyta!
Będę pisać to co chcę i jak chcę nawet, to czy przejadę 1 metr czy 1 kilometr ;) czy coś dokręcę czy nie, czy zrobię kolejne naokoło M kółko itd.
Przede wszystkim jeżdżę tak jak mi się podoba i niech też każdy jeździ sobie tak jak chce ;P

'spokojny oddech mam i niech tak trwa'
'zasypiam wiedząc, że szczęśliwa zbudzę się'


Teraz dzisiejsza wycieczka. Najpierw wyszłam ze swym 'byczkiem krossiczkiem' z zamiarem wieczornej przejażdżki. Przed klatką spotkałam kolarza z Manhattanu żabę (nie mylić z żabkami) wracającego (na nogach) z pracy, więc zanim wyjechałam to minęło bite pół godziny 'klachania' na tematy 'rowerowo-jazdowo-trasowe-pulsowe' :)
Następnie pojechałam sobie na tamę, bo dziś miałam tylko odpocząć po całym dzionku. Podziwiając widoczek słyszę EsEmEs “jesteś na kole? Bo się wybieram” to Anet. Dalej pojechałam na skróty, czyli z Wymysłowa przez POLA (trochę strach samej o tej porze, a praktycznie nigdy tamtędy nie jeżdżę, więc może dlatego) na Bobrowniki, żeby dołączyć do bikerek, tak bikerek, bo dziś również wybrała się na rower Asia :D W owych polach zdążyłam się ubłocić. Potem już razem z dziewczynami pojechaliśmy na Rogol posiedzieć i do domu. No i jeszcze kałuże, oj kałuże dziś były duże :) nawet na naszym manhattańskim wale :)


Widoczek


Polna droga ;)

i jej koniec


No jadą: Anet i Asia or Asia i Anet :D




  • DST 139.40km
  • Teren 44.00km
  • Czas 06:11
  • VAVG 22.54km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Jasna Góra – 'tam i nazot' ;)

Sobota, 14 czerwca 2008 · dodano: 15.06.2008 | Komentarze 15

Oczywiście z komarem, który służył mi za przewodnika do Częstochowy tzn. znał fajną trasę, której ja nie znałam, bo nigdy nie chodziłam na pielgrzymki (dzięki). Poza tym to jedyna osoba z 'naszej paki' chętna na dłuższe trasy. Miał jeszcze jechać Marko, ale zrezygnował. Piątkowa niepogoda nawet nie wróżyła sobotniej pogody, więc poszłam spać w przekonaniu, że jednak nie jedziemy i będę 'odsypiać cały tydzień'.
Nadeszła sobota, 6 rano dzwoni budzik wyglądam za okno i myślę “o nie!”
(czyste niebo i słońce, ja zaspana na max już wiem, że odsypiania nie będzie, mimo wszystko wlokę się z powrotem do łóżka)
minuta później dzwoni tel., znowu moje “o nie!” - to komar, w słuchawce słyszę tylko “ubieraj się za 40 minut jedziemy”
katane -> “no dobra”

Trasa bardzo fajna głównie po wioskach, dookoła pola i łąki. Pogoda i tak się trochę zepsuła, tzn. było cały czas pochmurno i zimno (bynajmniej mnie, chyba za lekko się ubrałam i do samej Częstochowy miałam 'gęsią skórkę' na nogach), wiaterek też 'dał w kość' ;P
W Częstochowie przemknęliśmy przez Jasną Górę na deptak, gdzie 'wszamaliśmy' posiłek z czosnkowym ;) i powrót do domu, bo trzeba było zdążyć na wieczornego grilla u Anety :D Po oblewaniu 'diploma mgr'a bikerki z klatki obok' (gratulacje!) padłam jak kawka ;)

fotorelacja na pamiątkę
jadąc po drodze nie mogłam się oprzeć




pan przewodnik i moja przymusowa przerwa (tel. od M... stonki) ;)


już prawie na miejscu ;D




'ludu' było dużo


a my dalej


trzeba było 'wszamać'... by mieć pragnienie po ulubionym sosie “fe” ;)


i wracać do domu 'zerwanym asfaltem'


kolejna przymusowopociągowa przerwa


szybki też musiał czekać


to co lubię ;)




już koniec 'padli razem' ;)