Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi katane z miasteczka Piekary Śląskie. Mam przejechane 22336.48 kilometrów w tym 4861.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy katane.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

z kims z BS

Dystans całkowity:5141.04 km (w terenie 1385.30 km; 26.95%)
Czas w ruchu:266:34
Średnia prędkość:19.29 km/h
Liczba aktywności:131
Średnio na aktywność:39.24 km i 2h 02m
Więcej statystyk
  • DST 45.00km
  • Teren 6.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 19.29km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Przy studzience

Niedziela, 3 sierpnia 2008 · dodano: 04.08.2008 | Komentarze 24



Dokładniej przy studzience na rynku w Tarnowskich Górach około godz.17 nastąpiło spotkanie bikestatsowiczy. Właściwie wszystko za sprawą Karoliny, która przyjechała z Nowego Sącza w swoje rodzinne strony, no i Darka, który mnie o owym spotkaniu poinformował.

Przybyli:

(karla76) Karolina

(kosma100) Monika

(anetka) Anetka

(agusia) Agnieszka

(djk71) Darek

(WRK97) Wiktor

plus ja i koleżanka Karoliny.


Żeby nie było, że Karla nic nie jeździła ;)


No i są nasi spóźnialscy ;)


Po miłym posiedzeniu na rynku niektórzy (kosma100, djk71, WRK97) postanowili mnie odprowadzić albo 'zaliczyć' piekarski kopiec ;) więc razem pojechaliśmy jeszcze przez park i wał w Świerklańcu, następnie tamę i lasek prosto na kopiec.
Fajny dzień z sympatycznymi ludźmi.

Trasa:
Piekary Śląskie % Orzech % Nakło Śl. % Tarnowskie Góry % Nakło Śl. % Świerklaniec % Piekary Śl.




  • DST 22.70km
  • Teren 1.50km
  • Czas 01:09
  • VAVG 19.74km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Razem z zachodzącym słońcem

Środa, 18 czerwca 2008 · dodano: 18.06.2008 | Komentarze 2

Dziś zaczekałam na bikerkę, aż wróci z pracki i razem pojechałyśmy patrolować Piekary i północno-wschodnie ich granice ;)
Ogólnie zrobiłyśmy sobie superowy 'luzbluz', dodając do tego wieczorne rześkie powietrze (jak już zaszło słońce) = zrelaksowane i zadowolone sąsiadki :D




  • DST 29.70km
  • Teren 7.00km
  • Czas 01:25
  • VAVG 20.96km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

'Czasami ktoś zburzyć chce spokój wokół mnie'

Wtorek, 17 czerwca 2008 · dodano: 18.06.2008 | Komentarze 8

Jak nie podoba mi się jakaś książka, to po prostu jej nie czytam. Jak nie podoba mi się film, to go nie oglądam. Jak nie lubię jeść 'flaków', to ich nie jem. Ogólnie zasada jest jedna, ta sama i prosta, więc jak komuś nie podoba się mój bikeblog to niech go nie czyta!
Będę pisać to co chcę i jak chcę nawet, to czy przejadę 1 metr czy 1 kilometr ;) czy coś dokręcę czy nie, czy zrobię kolejne naokoło M kółko itd.
Przede wszystkim jeżdżę tak jak mi się podoba i niech też każdy jeździ sobie tak jak chce ;P

'spokojny oddech mam i niech tak trwa'
'zasypiam wiedząc, że szczęśliwa zbudzę się'


Teraz dzisiejsza wycieczka. Najpierw wyszłam ze swym 'byczkiem krossiczkiem' z zamiarem wieczornej przejażdżki. Przed klatką spotkałam kolarza z Manhattanu żabę (nie mylić z żabkami) wracającego (na nogach) z pracy, więc zanim wyjechałam to minęło bite pół godziny 'klachania' na tematy 'rowerowo-jazdowo-trasowe-pulsowe' :)
Następnie pojechałam sobie na tamę, bo dziś miałam tylko odpocząć po całym dzionku. Podziwiając widoczek słyszę EsEmEs “jesteś na kole? Bo się wybieram” to Anet. Dalej pojechałam na skróty, czyli z Wymysłowa przez POLA (trochę strach samej o tej porze, a praktycznie nigdy tamtędy nie jeżdżę, więc może dlatego) na Bobrowniki, żeby dołączyć do bikerek, tak bikerek, bo dziś również wybrała się na rower Asia :D W owych polach zdążyłam się ubłocić. Potem już razem z dziewczynami pojechaliśmy na Rogol posiedzieć i do domu. No i jeszcze kałuże, oj kałuże dziś były duże :) nawet na naszym manhattańskim wale :)


Widoczek


Polna droga ;)

i jej koniec


No jadą: Anet i Asia or Asia i Anet :D




  • DST 101.50km
  • Teren 40.00km
  • Czas 04:33
  • VAVG 22.31km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Potop w butach, odmoczone stopy, brudny rower, brudna ja i wraca Aneta :D błotnoleśne znowu razem :D

Niedziela, 8 czerwca 2008 · dodano: 10.06.2008 | Komentarze 8

Godz. 14.15 zbiórka pod blokiem ;) kto chce to jedzie, przyjechał kolega Jarek a z klatki obok wyszła ze swym bikiem Anetka :D
Zaczęło się spokojnie, bo Anetka już dłuższy czas nie jeździła i nie chciała się szarżować ;) Na początku jak zwykle pytanie “Gdzie jedziemy?”. Oczywiście nikt nie ma pomysłu. Ja chciałam dziś w teren a ponieważ Aneta nie jechała jeszcze rowerem na Woźniki, więc już było wiadomo, że właśnie tam pojedziemy. Katane cała happy :D bo znowu mogła jechać zarąbistym laskiem z Bibieli na Woźniki. Po drodze oczywiście 'klachu, klachu' z Anet a Jarko niech sobie pędzi .
W Woźnikach szamając posiłek (big snickers, wodę truskawkową i delicje) usłyszeliśmy nagłe grzmoty, co prawda groźne chmury wisiały na niebie ale nikt nie spodziewał się burzy :/
Dylemat: przeczekać albo wracać? Wybraliśmy to drugie, bo wyglądało na to, że ominiemy deszczową chmurę. No cóż, wjeżdżając z powrotem do lasu dopadł nas okropny deszcz i znowu byłyśmy razem z Anet błotnoleśnymi potworzycami ;) Ja z powodu braku przedniego błotnika cała w ciapki z przodu, Anet z powodu krótkiego błotnika z tyłu cała w ciapki na plecach.
“Ole ole i tak było fajnie” :D
Potem poszarżowałam sobie po lesie, a Jarko i Anet towarzyszyli sobie nawzajem ;) Na koniec już każdy jechał tak jak chciał (zresztą zbyt długo się wszyscy znamy i każdy z nas wie, gdzie ewentualnie ma poczekać). Będąc już w naszych okolicach ludzie dziwnie się patrzeli, bo wszędzie sucho a my 'uwaleni' na maxa. Na Manhattanie Anet wraca do domu a ja razem z Jarko pojechałam dalej (nie ma zmiłuj się) bo jeszcze siły były, więc trzeba było je 'zużyć' ;)

Trasa: Piekary Śląskie # Świerklaniec (terenowo też mi nowość) ;) # Miasteczko Śląskie (Brynica) # Bibiela # zajefajny las # Woźniki # powrót tą samą trasą na Piekary (M) # Kamyce # Bobrowniki # RogoźnikII # Dobieszowice # Piekary Śląskie (d-b-M)


wykarczowali las ;(


wyjazd z lasu i droga do centrum Woźnik


z lewej ciemne niebo i łąki







  • DST 56.90km
  • Czas 02:48
  • VAVG 20.32km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

III Piekarski Zlot Rowerowy

Sobota, 7 czerwca 2008 · dodano: 08.06.2008 | Komentarze 15

To już trzeci zlot a ja dopiero pierwszy raz na owym zlocie. O mały włos a na tym też by mnie nie było ale w porę przeczytałam plakat, o którym wcześniej poinformował mnie mój tata. Na drugi dzień plakat był już zaklejony reklamą.
Dziś wychodząc z domu sąsiadka mówi mi “Kasia ty kolarko ale tam przecież pada :O”
Uśmiecham się do niej (tak mnie ładnie nazwała heh) -”trudno!” :D
W końcu jadę ...
Ciocia wyglądająca ze sklepu, w którym schroniła się przed deszczem rzuca mi szydercze spojrzenie ;)
Jadę na 'czuja', bo nie wiem dokładnie, gdzie jest ul. Szkolna (miejsce zbiórki zlotu)...
wiem tylko, że gdzieś na Kozłowej Górze koło hali sportowej MOSiR ...
W “józefowie” mija mnie grono motocyklistów ...
zaczynam mieć wątpliwości 'czy to aby na pewno zlot rowerowy' ...
Pogoda się poprawia i znowu świeci słońce a ja trafiam na miejsce zbiórki bez przeszkód ...
na ul. Szkolnej ktoś mówi “patrzcie Kasia przyjechała”, “Jaka Kasia?”, “A Kasia” ...
patrze na ludzi “spod byka”, bo nie wiem o co im chodzi ...
okazuje się, że to rodzinny team z mojego osiedla :)
Idę się zapisać jako uczestnik a tam “Kasia chodź zapisz się u mnie :)” --> kumpel Adam z podstawówki heh
dostaję pamiątkową broszkę z bikerem w rolach głównych ...
Czekamy jeszcze trochę na innych rowerzystów ...
Gawędzę w międzyczasie z chłopakami z Manhattanu ...
Godz. 14 wyjazd ulicami Piekar pod eskortą policji ...
nawet omen przyjeżdża ...
Trasa ok. 30 km, kolejno ulicami: (start)Szkolna, Bytomska, Wyszyńskiego, Oświęcimska, Partyzantów, Bednorza, Roździeńskiego, Przyjaźni, Jordana, Jagiellońska, Karłowicza, Przyjaźni, Roździeńskiego, Bednorza, Brzechwy, Skłodowskiej, Nankera, Oświęcimska, Szpitalna, Okrzei, Gimnazjalna, Ziętka, Armii Krajowej, Maczka, Olimpijska(meta)...
Jazda miała być w tempie umiarkowanym dostosowanym do uczestników ...
tempo było umiarkowane, chyba aż za bardzo, bo nawet z górki trzeba było hamować ...
poza tym dużo okrzyków i gwizdkowania (po czasie się przyzwyczaiłam i już mi nie przeszkadzało) ...
w sumie było sporo ludzi ...
Jeden biker jadący obok mnie z radyjkiem na kierownicy, myślę o umili mi trochę czas muzyczką ;) ...
ale niewiele było słychać przy całym gwarze ...
Inny chyba z klubu “Huragan” widząc moją ogólną 'smutasową' minę (taki mam wyraz twarzy, czy tego chce czy nie) ...
rzuca hasłem “Co wolno trochę, nie?” ...
-> “No. Trochę tak” ;)
Chyba mało humorzasta dziś byłam ;)
Na ul. Przyjaźni dołączają żabki z mmbike (mucha i minio) ...
to trochę mi też potowarzyszyli ...
Po zakończeniu rajdu pojechałam jeszcze w towarzystwie żabek przez Józefkę, Dobieszowice, Bobrowniki i Dąbrówkę ...
a potem sama do domku ...
No i na 'ending' rowerowego dnia przed Dąbrówką jakiś (najłagodniej mówiąc) PAJAC jadący jako pasażer w aucie wyprzedzającym katane chwycił ją za tyłek ... qwa! (szczyt bezczelności, zostałam zmolestowana jadąc na biku)
Widocznie mam fajną dupę ...

Parę fotek zanim wyruszyliśmy przed halą, jeszcze mało ludzi było









  • DST 37.70km
  • Teren 21.00km
  • Czas 01:51
  • VAVG 20.38km/h
  • Temperatura 0.0°C
  • Aktywność Jazda na rowerze

Niedzielny relaksik :) nad wodą

Niedziela, 1 czerwca 2008 · dodano: 01.06.2008 | Komentarze 8

Nareszcie mogłyśmy razem z Anetką wspólnie pojeździć, bo cały maj ani jednego wspólnego km nie wykręciłyśmy. Dziś spokojnie na Chechło, gdzie trochę sobie posiedziałyśmy w słonku a potem pojechałyśmy prosto do domku.




  • DST 55.80km
  • Teren 5.00km
  • Czas 02:10
  • VAVG 25.75km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Ale pięknie przejechałam się :)

Wtorek, 27 maja 2008 · dodano: 27.05.2008 | Komentarze 21

Dziś troszkę kiepsko czułam się fizycznie i gdyby nie to, że już wcześniej umówiłam się z Sebko, to pewnie poszłabym spać zaraz po joberku. No ale na szczęście szybko obiadek i jazda pod Imperium, gdzie spotkałam się z właścicielem tego oto bika

Razem z omenem pojechaliśmy na lotnisko do Pyrzowic (najwyższy czas kupić bilet na wakacje, by wyjechać gdzieś w ciepłe kraje) ;) W drodze powrotnej skoczyliśmy jeszcze do parku w Świerklańcu, gdzie padły 3 kółeczka. Co prawda chciałam 5 lecz Sebko był głodny, więc zrobiliśmy sobie przerwę na żarełko typu Haribo, Snickers i MaxFruit ;) Potem już tylko powrót znanym przez nas doskonale terenem do Piekar. W Piekarach przy naszym ulubionym sklepie, każdy pojechał w swoją stronę, omen na Finy a katane na Manhattan, gdzie na zakończenie jak zwykle wykręciłam sobie jeszcze 2 kółeczka, żeby było te 5 ;)
W sumie lajcik był ale troche się spociłam ;) jak ja kocham to zmęczenie :D

Trasa:
manhattan – kamyce - rogol – sączów - ożarowice – pyrzowice /lotnisko/ - ożarowice - miasteczko śląskie – świerklaniec – piekary śląskie /manh... 2xdM/




  • DST 52.00km
  • Teren 17.00km
  • Czas 02:35
  • VAVG 20.13km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dolomity XC

Niedziela, 18 maja 2008 · dodano: 18.05.2008 | Komentarze 13

Nawet nie wiem od czego zacząć cokolwiek pisać. Dobra, zacznę od tego, że wczoraj dowiedziałam się o zawodach w Dolomitach, więc wypadałoby się tam skoczyć. Szkoda, że Anet nie mogła ze mną pojechać, Marko wolał iść na korty, za to Jarko z chęcią się wybrał. Na początku odwieźliśmy Marka na korty a potem w deszczu śmigliśmy przez Radzionków na Dolomity. Zdążyliśmy na start i nawet pogoda się poprawiła. W DSD spotkaliśmy omena


oraz Wiolę i davep'a20


a wśród startujących

(z nr 212) chyba dostrzegłam johanbikera

(niestety z tego co widziałam miał pecha ale i tak wielki szacunek za ukończenie 'w biegu')

Po pierwszej turze nastąpiła druga i znowu start.




Razem z wiol19a i davep20 pojechaliśmy w różne miejsca trasy, gdzie sobie dziś trochę popstrykałam :) swoich i nieswoich faworytów
















Po zakończeniu wyścigu Wiola i Davep pojechali wyznaczoną trasą wyścigu. Mi jakoś nie za bardzo się kwapiło śmigać po takich terenach ;) ale widząc minę Komara, że jednak by też chciał, to pojechaliśmy również, co prawda tempem ślimaczym ale przejechałam całą trasę wyścigu, przez co dziś przetestowałam najlżejsze przerzutki w swoim biku, hmm... trasa bardzo ciekawa ale jak dla mnie jeden zjazd za ostry hehe ;) za to na podjazdach (poza miejscem, gdzie trzeba było prowadzić i gramolić się do góry) udało mi się wjechać :D Muszę przyznać, że pierwszy raz po takiej trasce jechałam, więc i tak było spoko, czas poćwiczyć jazdę (jak dla mnie) w tzw. ostrym terenku ;D
Nareszcie koniec :)


Przez nasz objazd chyba przegapiliśmy rozdanie nagród ale i tak ja gratuluję Musze (Mariuszowi M) za zajęcie 2 miejsca :)
Potem zdecydowaliśmy się wracać okrężną przez Tarnowskie Góry i Chechło w max deszczu. Jarek chyba chciał poprawić średnią po wcześniejszym wleczeniu się w DSD i nie schodził z 30 a ja za nim goniłam ;P z Chechła wracaliśmy już swoimi lasami prosto do domu.

Na Chechle Jarko i katane w hełmie :/



Wczoraj dostałam przed urodzinowy prezent od mojej siostry, która zafundowała mi kask, więc powoli przyzwyczajam się do jazdy w kasku (nawet dobrze się jeździ i przynajmniej nikt mnie nie rozpoznaje, za to wyglądam jak synek :/ i śmiesznie się czuję).

Dzięki siostro :)




  • DST 52.20km
  • Teren 11.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 23.03km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Nowi :) w moim krótkim, ulubionym lasku

Środa, 14 maja 2008 · dodano: 14.05.2008 | Komentarze 4

Dziś jeździłam z Wiolą i jej bratem. Najpierw pojechałam na umówione miejsce naszego spotkania, czyli Kopiec (ale już bez wjeżdżania na szczyt – bo moi towarzysze też byli na nim parę razy) :)
Stamtąd pojechaliśmy laskiem nr 1 przez tamę do lasku nr 2 (wiem za mało terenu – zauważyłam, wyraźne rozczarowanie na twarzach moich towarzyszy) ;) następnie przez Siemonię i Górę Siewierską na Rogoźnik, gdzie sobie trochę posiedzieliśmy i poklachaliśmy (podczas rozmowy zwrócono mi delikatnie uwagę, że łańcuch w moim rowerze domaga się czystości, już nie wspominając o samym kole <wstyd>) ;) Potem pokazałam bikerom z Ptakowic Manhattan na którym mieszkam :) i park na moim osiedlu. Dalej pojechaliśmy wzdłuż wału i rzeki Brynicy na Bobrowniki (właściwie nigdy tamtędy nie jeżdżę). Z Bobrownik przez centrum Piekar pod Kopiec, gdzie się pożegnaliśmy i potem już sama do domku przez Finy (Vmax ze zjazdu 53,2km/h szkoda, że na dole STOP) + 2xmM :D
Dzięki i do następnego razu :)




  • DST 91.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 04:40
  • VAVG 19.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień z Młynarzem i nie tylko ;)

Środa, 7 maja 2008 · dodano: 08.05.2008 | Komentarze 19

Prawie cały dzień spędzony na kole ;) ale za to w bardzo miłym towarzystwie. Godzina 12.30 wyjeżdżam z domu na umówione miejsce spotkania z Młynarzem, czyli koło Kauflandu. Siadam na bika i patrzę trochę mało luftu w oponkach a ponieważ jestem za szybko na Szarleju to po drodze wpadam do dobrych chłopaków (mmbike) z prośbą, żeby odpowiednio dopompowali moje oponki.

Mlynarz przyjeżdża na czas, więc nawet nie zdążyłam się zastanowić, gdzie go zabrać. Jak ja lubię improwizację :) na początek pokazałam mu cząstkę Piekar Śląskich plus kult maryjny ;) i kopiec wyzwolenia, Piotrek chciał na niego wjechać, więc już 2 raz wjechałam na kopiec (dziś już nie było szkła). Dalej pojechaliśmy przez las moją ulubioną ścieżką rowerową prosto na tamę :)


Potem jeszcze wałem wzdłuż Świerkola i lasem na Chechło, gdzie trochę sobie posiedzieliśmy nad wodą.


Czas dziwnie szybko ucieka a my jeszcze musimy zdążyć do Zabrza na spotkanie z djk71, postanawiamy posilić się zupką piwną i frytkami w parku w Świerklańcu. Posileni ruszamy w drogę, którą nie znałam ani ja, ani Młynarz. Najpierw ja prowadzę w stronę Tarnowskich Gór, potem prowadzi Piotrek (tutaj przekonuję się, że Młynarz wcale nie lubi wolno jeździć, więc za nim gonię) ;) Z małą pomyłką trafiamy na osiedle Helenka, gdzie poznaję całą sympatyczną rodzinę Darka (Anetkę, Igora, Wiktora i samego Darka).


Razem z djk71 i WRK97 ruszamy dalej, po czasie coś dziwnego zaczyna się dziać z rowerem Wiktora ale zdolny Młynarz za po mocą taśmy klejącej doprowadza rower do stanu używalności ;) (bynajmniej na naszą wspólną wycieczkę).

Tutaj razem z Darkiem przeżywamy mały szok ;) i lekcję typu: co jeszcze powinniśmy ze sobą wozić ;)

Zabrzanie oprowadzają nas po Segiecie, parku w Reptach, częstują nas pysznymi batonikami i czekoladą.

Mała sesja moich dzisiejszych towarzyszy koło Sztolni Czarnego Pstrąga (i jak tu nie czuć się onieśmieloną będąc jedyną kobietą, wśród trzech dopiero co poznanych panów) ;)


Nadszedł czas by wracać a właściwie mało czasu, bo niektórzy jeszcze mają inne obowiązki. Darek i Wiktor odprowadzają nas przez DSD do Stroszka. Po pożegnaniu z dkj71 i WRK97 razem z Młynarzem mkniemy przez Radzionków na Piekary bez żadnych przeszkód. Godz 21 żegnam Piotrka pod Kauflandem a na rondzie zdążyłam mu jeszcze pokiwać i pomknęłam do domku na Manhattan (ciemno i zimno się zrobiło, ale ten dzień był bardzo udany i pełen wrażeń, bardzo się cieszę, że mogłam poznać nowe osoby zwłaszcza z BS i mam nadzieję, że jeszcze nie raz pojeździmy zwłaszcza z Zabrzanami, bo przecież mamy blisko)
Pozdrawiam Was i dziękuję :)