Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi katane z miasteczka Piekary Śląskie. Mam przejechane 22336.48 kilometrów w tym 4861.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy katane.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

maratonowo

Dystans całkowity:743.56 km (w terenie 501.00 km; 67.38%)
Czas w ruchu:53:40
Średnia prędkość:13.86 km/h
Maksymalna prędkość:57.20 km/h
Liczba aktywności:22
Średnio na aktywność:33.80 km i 2h 26m
Więcej statystyk
  • DST 11.20km
  • Teren 5.00km
  • Czas 00:52
  • VAVG 12.92km/h
  • VMAX 43.70km/h
  • Temperatura 26.0°C
  • Sprzęt Kross level a4
  • Aktywność Jazda na rowerze

Karpacz – Powerade MTB Marathon

Piątek, 1 maja 2009 · dodano: 25.05.2009 | Komentarze 0

Na rozpoczęcie weekendu majowego pojechaliśmy razem z Mario do Karpacza, gdzie miałam kibicować maratończykom, ostatecznie przejechałam się trasą mini maratonu. To tylko 11 km ale było fajnie :D




  • DST 86.30km
  • Teren 46.00km
  • Czas 05:16
  • VAVG 16.39km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

BikeMaraton-Kraków

Niedziela, 6 lipca 2008 · dodano: 06.07.2008 | Komentarze 13

Nie jest źle,
nie jest źle,
więc nie przejmuj katane się,
ruszaj z nami maratończykami,
tam przygoda czeka Cię ...

MEGAzadowolona :)


No to pojechałam razem z 'żabkami' (Mariuszami), Moniką i Darkiem na maraton do Krakowa. Na początku miałam jechać tylko zobaczyć jak taka impreza wygląda, w ostateczności zabrałam bika i przejechałam się razem z uczestnikami trasą maratonu.
Na starcie myślę sobie “co ja robię tu uuu... co ty tutaj robisz”, no nic już się nie wymigam ;)
Ruszyliśmy... już wiem, że trochę mam za wysoko siodełko ale właśnie może lepiej mi się pojedzie, więc nie zmieniam. Na początkowych asfaltowych podjazdach nawet dobrze mi idzie, jadę i mijam ludzi (szok) ;) aż tu nagle zakleszyczył mi się łańcuch w przerzutce (jakoś udaje mi się go szybko przywrócić do stanu normalności, więc jadę dalej). Potem lasek w parku i zjazd, to dopiero 7 or 8 km a ja zaliczam wielką glebę na kamiorach i szybko wstaję, bo słyszę jak 'lada moment' koleś jadący za mną na mnie najedzie :/
Jakaś miła Pani przede mną zatrzymuje się i pyta czy wszystko OK.
Spoko, “Dziękuję”... skoro stoję i ruszam kończynami to chyba dobrze (kolano krwawi, więc zabieram plaster - który i tak straciłam po paru metrach - od miłej kobiety i jedziemy dalej).
Do tego coś w biku nie działa ale na szczęście to tylko keta, która podczas całej jazdy jeszcze spadła mi chyba z 2 razy) . W/w Pani wybrała się przed praca na dystans mini :D
Dojeżdżam do rozjazdu MINI or MEGA... jeszcze jadę w jakiejś grupce ludzi, noga trochę boli i buła fajna się zrobiła na kolanie... na ręce też buła, myślę 'to może jednak tylko MINI i odpoczynek'. Nagle przejechałam obok wjazdu na trasę MINI i już wiem, że mimo wszystko pojadę MEGA :)
Od tego momentu było mi 'dziwnie śmiesznie', wzięłam sobie na luza i pedaliłam za strzałkami w polach, laskach, chodziłam po glinach itd. itp., właściwie to był sprawdzian mojej psychiki i motto
“byleby dojechać do mety... na 17 heh...” (tylko gdzie ta meta i gdzie ja właściwie jestem, miało nie być tyle terenu a tu ciągle teren) ;)
Nie będę dalej się rozpisywać jak się mozoliłam ale i tak jestem z siebie zadowolona, że dojechałam do mety... już teraz wiem, że jestem fest kiepska na wszelkiego rodzaju terenowych zjazdach, brak doświadczenia, nieznana trasa i do tego strach przed kolejną glebą (nieważne, ważne że mi się podobało i małą przygodo-wycieczkę doświadczyłam na swojej skórze a na mecie byłam ok. godz. 16 :/ poza tym z wszystkich nr które mijałam na końcowej trasie zapamiętałam najłatwiejsze czyli 1879 a jakieś 5km przed metą wyprzedzałam zawodniczkę z nr13 więc na pewno byłabym w pierwszej dziesiątce OPEN MEGA ;) od końca heh...).

Dzisiejsze dane to
I dojazd do Siemianowic Śląskich na miejsce zbiórki 12.5km, t=30min
II maraton 65,1km t=4,23h (z wszelkiego rodzaju prowadzeniem)
III dojazd do domu wałowymi-skrótami z Siemianowic Śl. 8,7km t=23min

Przed startem


Miałam się przejechać trasą maratonu i podziwiać widoczki, toteż tak zrobiłam :)






spacer po glince (wcale nie było mi do śmiechu) ;)




znowu w polach


chyba mijają mnie z GIGA (ups) ;)




nie było tak źle po drodze i tak spotkałam parę osób z MEGA

i miła niespodzianka


potem wyjeżdżając na ulicę z ostatnich pól (dezorientacja) pytam policjantów “gdzie? w prawo? w lewo?”
słyszę “prosto!”
OK wjeżdżam na krawężnik i widzę Błonia “o kule dojechałam” :D




Super dzień, ból głowy (klara) i zmaganie się z sobą samą. Jestem zadowolona, że mogłam się wybrać z tak fajnymi ludźmi. Fenks :)