Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi katane z miasteczka Piekary Śląskie. Mam przejechane 22336.48 kilometrów w tym 4861.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 19.90 km/h i się wcale nie chwalę.
Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy katane.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2008

Dystans całkowity:780.00 km (w terenie 167.00 km; 21.41%)
Czas w ruchu:32:11
Średnia prędkość:22.74 km/h
Liczba aktywności:14
Średnio na aktywność:55.71 km i 2h 28m
Więcej statystyk
  • DST 50.80km
  • Teren 30.00km
  • Czas 02:16
  • VAVG 22.41km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Z:)Miniem... Z:)pamiątką...

Sobota, 10 maja 2008 · dodano: 11.05.2008 | Komentarze 8

Co tu dużo pisać, po prostu było super. Dzięki dla Mariusza za towarzystwo.
Na koniec miałam glebę na kamykach i piasku. Teraz mam pięknie zdarte całe kolano i obitą nogę w sam raz do letnich spódniczek ;]




  • DST 60.70km
  • Czas 02:38
  • VAVG 23.05km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Po zgubę z przystankiem na żądanie ;)

Piątek, 9 maja 2008 · dodano: 09.05.2008 | Komentarze 5

Najpierw pojechałam po zgubę (wielką pompkę) ;) na Szarlej a potem jeszcze trochę się przewietrzyć. Dalej Kozłowa Góra @ Świerklaniec @ Miasteczko Śląskie (Brynica) @ Ożarowice @ Pyrzowice (lotnisko) @ Ożarowice @ Sączów (1góreczka) @ Siemonia @ Góra Siewierska (2góreczka) @ Strzyżowice (tutaj zrobiłam sobie przystanek na żądanie, bo akurat takowy był a też zaczynała się 3 góreczka, zresztą ja -jak na czystą jazdę- już zaczynałam 'padać') @ potem zjazd i dylemat 'czy jechać na Psary, czy wracać ?'. Zadecydował żołądek domagający się obiadu, więc skręt w kierunku Wojkowic, czyli dalej Wojkowice @ Piekary Śląskie (Dąbrówka, Brzeziny i dla dobitki na zakończenie 3x mM)

przystanek na żądanie w Strzyżowicach


widok na szczycie 3 góreczki za przystankiem ;) w oddali Będzin


Słownik:
mM- małe kółko Manhattan ;)




  • DST 91.00km
  • Teren 18.00km
  • Czas 04:40
  • VAVG 19.50km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

Dzień z Młynarzem i nie tylko ;)

Środa, 7 maja 2008 · dodano: 08.05.2008 | Komentarze 19

Prawie cały dzień spędzony na kole ;) ale za to w bardzo miłym towarzystwie. Godzina 12.30 wyjeżdżam z domu na umówione miejsce spotkania z Młynarzem, czyli koło Kauflandu. Siadam na bika i patrzę trochę mało luftu w oponkach a ponieważ jestem za szybko na Szarleju to po drodze wpadam do dobrych chłopaków (mmbike) z prośbą, żeby odpowiednio dopompowali moje oponki.

Mlynarz przyjeżdża na czas, więc nawet nie zdążyłam się zastanowić, gdzie go zabrać. Jak ja lubię improwizację :) na początek pokazałam mu cząstkę Piekar Śląskich plus kult maryjny ;) i kopiec wyzwolenia, Piotrek chciał na niego wjechać, więc już 2 raz wjechałam na kopiec (dziś już nie było szkła). Dalej pojechaliśmy przez las moją ulubioną ścieżką rowerową prosto na tamę :)


Potem jeszcze wałem wzdłuż Świerkola i lasem na Chechło, gdzie trochę sobie posiedzieliśmy nad wodą.


Czas dziwnie szybko ucieka a my jeszcze musimy zdążyć do Zabrza na spotkanie z djk71, postanawiamy posilić się zupką piwną i frytkami w parku w Świerklańcu. Posileni ruszamy w drogę, którą nie znałam ani ja, ani Młynarz. Najpierw ja prowadzę w stronę Tarnowskich Gór, potem prowadzi Piotrek (tutaj przekonuję się, że Młynarz wcale nie lubi wolno jeździć, więc za nim gonię) ;) Z małą pomyłką trafiamy na osiedle Helenka, gdzie poznaję całą sympatyczną rodzinę Darka (Anetkę, Igora, Wiktora i samego Darka).


Razem z djk71 i WRK97 ruszamy dalej, po czasie coś dziwnego zaczyna się dziać z rowerem Wiktora ale zdolny Młynarz za po mocą taśmy klejącej doprowadza rower do stanu używalności ;) (bynajmniej na naszą wspólną wycieczkę).

Tutaj razem z Darkiem przeżywamy mały szok ;) i lekcję typu: co jeszcze powinniśmy ze sobą wozić ;)

Zabrzanie oprowadzają nas po Segiecie, parku w Reptach, częstują nas pysznymi batonikami i czekoladą.

Mała sesja moich dzisiejszych towarzyszy koło Sztolni Czarnego Pstrąga (i jak tu nie czuć się onieśmieloną będąc jedyną kobietą, wśród trzech dopiero co poznanych panów) ;)


Nadszedł czas by wracać a właściwie mało czasu, bo niektórzy jeszcze mają inne obowiązki. Darek i Wiktor odprowadzają nas przez DSD do Stroszka. Po pożegnaniu z dkj71 i WRK97 razem z Młynarzem mkniemy przez Radzionków na Piekary bez żadnych przeszkód. Godz 21 żegnam Piotrka pod Kauflandem a na rondzie zdążyłam mu jeszcze pokiwać i pomknęłam do domku na Manhattan (ciemno i zimno się zrobiło, ale ten dzień był bardzo udany i pełen wrażeń, bardzo się cieszę, że mogłam poznać nowe osoby zwłaszcza z BS i mam nadzieję, że jeszcze nie raz pojeździmy zwłaszcza z Zabrzanami, bo przecież mamy blisko)
Pozdrawiam Was i dziękuję :)




  • DST 48.00km
  • Teren 18.00km
  • Aktywność Jazda na rowerze

Magic Travel :D Szczawnica – Majere (Słowacja) – Niedzica

Sobota, 3 maja 2008 · dodano: 06.05.2008 | Komentarze 24

Weekend majowy spędzony w górach a dokładnie w Szczawnicy.


widok na Tatry


i Dunajec


Szczawnica jak na niższe górki, to bardzo fajna okolica i dużo jest tam ścieżek rowerowych.



Już w dzień przyjazdu, jak zrobiliśmy sobie mały spacer na Palenicę, Szafranówkę i Orlicę miałam chęć skoczyć na bika. Moi znajomi tylko patrzeli jak reaguję na przejeżdżające obok nas rowerki na ścieżkach ale ja zagryzłam wargi i zero oznak ;)
pewnie i tak znali moje myśli ;)

Dzień drugi atak na Trzy Korony, czyli kolejne dreptanie przez Sokolicę, Czertezik, Czerteź, Surtówkę, Zamkową Górę, Ostry Wierch na Okrąglicę, potem przez Szopkę Chwała Bogu schodzimy do schroniska Trzy Korony w Sromowcach Niżnych. Okazuje się, że ostatni bus uciekł nam jakieś 20 minut wcześniej :D nogi bolą, trekingi obtarły kostki a my na drugą stronę Dunajca, czyli Słowację i dreptamy kolejne 15 km do Szczawnicy oczywiście ścieżką -również- rowerową. Po drodze ciągle mijają nas bikerzy, i nagle “Salvation” ktoś -chyba Jarek- mówi “to co jutro na rowery?”.
Myślę YES :D hehe

NARESZCIE
dzień trzeci - Magic Travel

wyruszamy z domku dość późno na poszukiwania rowerków...
okazuje się, że za późno bo wszystkie wypożyczalnie już opustoszałe :(
po czasie zaczyna padać, w końcu rozdzielamy się ... umawiając...
że kto pierwszy znajdzie obojętnie jakie biki, tam od razu zamawiamy :)
dzwoni Marko znalazł 4 ostatnie :D i nawet deszcz przestaje padać :D
w końcu wyruszamy :D

katane na Magic Travel – dziwnie się jechało w porównaniu ze swoim (już po paru metrach przyzwyczaiłam się heh)

siostra miała tzw. Mercedesa z koszyczkiem ;)
reszta nie pamiętam (zresztą napisy zdarte) ;)

Bardzo miły pan z wypożyczalni doradził nam, żeby nad Jezioro Czorsztyńskie jechać przez Słowację bo płasko i był to dobry wybór :) zwłaszcza, że Sylwia pierwszy raz była w tym roku na biku i ogólnie miała niechęć do bikowania. Jestem bardzo zadowolona i dumna z mojej siostrzyczki, że jak już siądzie (raz w roku) żeby pokręcić to zawsze przekręci przeszło 40 km :)

Wyruszamy z centrum Szczawnicy ścieżką rowerową wzdłuż rzeki Grajcarek



następnie tzw. Drogą Pienińską wzdłuż Dunajca do Czerownego Klasztoru






W Klasztorze mnóstwo ludzi ale my jedziemy dalej przez Szwaby Niżne, Szwaby Wyżne (Majere), Tridsiatok, Lysa nad Dunajcom ;) aż do Niedzicy.





Wjeżdżamy na zaporę im. G. Narutowicza, gdzie podziwiamy z jednej strony Jezioro Sromowskie a z drugiej Jezioro Czorsztyńskie i zamek w Niedzicy.

J. Sromowskie


J. Czorsztyńsie i zamek


Dobra wracamy :)

Magic Travel ;) i Trzy Korony


W drodze powrotnej zajeżdżamy jeszcze do Karczmy pod Lipami na ciemne piwko “Kofola” (nawet dobre), gdzie dalej gra kapela


a potem czas na powrót ostateczny






i oddanie rowerów ;)


Było superandzko :) dzięki wielkie dla Sylwii, Marka i Jarka za wspólny wyjazd w góry i bikowanie :)